Curate, connect, and discover
Stanąłem za nią , rozpinając niebieską koszule. Poznaliśmy się niedawno, przypadkiem. Potrzebowała tego, pragnienie było silniejsze niż rozsądek. Opuszkami palców kreśliłem znaki po całym jej ciele, opisując każdą pieszczotę, jakiej dziś doświadczy. Nie sądzę by odgadła intencje. Zasłoniłem jej oczy aksamitną przepaską. Wyłączając jeden zmysł bardziej wyostrzają się pozostałe. Słuch uwrażliwiony na pikantne słowa. Smak którym będzie mogła się delektować podczas pieszczot. Dotyk, który będzie dziś mocny i intensywny. Wszystko to jednej nocy, jedynej która spędzimy razem. Spokojnym głosem upewniłem ją co sie wydarzy.
-Dziś jesteś moja.
Stała przede mną naga, niepewna najbliższego działania jednak oddychała nadzwyczaj spokojnie. Wolnym krokiem krążyłem w okół niej podziwiając sylwetkę i subtelnie zarysowane mięśnie. Mimo, swojej szczupłej figury mogła pochwalić się dosyć dużym biustem i jędrnymi, bardzo jędrnymi pośladkami. Wykręciłem jej nadgarstki, trzymając je w jednej dłoni i uderzyłem z umiarkowaną siłą w pośladki. Wzdrygnęła a z jej ust wydobył się cichy jęk. Uderzyłem jeszcze kilka razy aż jej skóra zamieniła się w czerwone odbicie mojej dłoni. Szamotała się próbując uwolnić dłonie z uścisku. Przyciągnąłem ją do siebie i złapałem za szyje.
-Nie próbuj, chcesz dostać dziś to czego pragniesz, prawda?
Szamotanie ustało jednak grymas jej twarzy pozostał. Chciała więcej, intensywniej. Poczuć się zdominowana i uległa jeszcze bardziej. Czułem to. Poprowadziłem ją w stronę łóżka i popchnąłem. Oparła się wyswobodzonymi dłońmi o łózko wypinając się w pozycji przypominającej ukłon. Pocałowałem wypiętą cześć ciała ledwie muskając ją wargami. Omiotłem ustami całą powierzchnie a ona wygięła się tak, by tyłek znalazł się jak jak najbliżej mnie. Rozpiąłem rozporek, na ten dźwięk zacisnęła mocno dłonie na pościeli i czekała. Oczekiwanie wydawało jej się wiecznością, pojedyncze strużki jej soków spływające po udach wydawały się potęgować odczucie. Wszedłem w nią od razu, bez zabaw, bez droczenia. Poczuła jak ją rozchylam, jestem w niej głęboko i dociskam za biodra. Jęk mieszał się z krzykiem, ból z euforią, moje podcienienie, twardość z jej wilgocią i ciepłem. Chwyciłem ja z dłoń i napierałem wolno i mocno. Wyszedłem na dłuższy moment by znów wejść z cała siła obijając się o jej pośladki. Dźwięk towarzyszący jej reakcji przypominał odgłos olbrzymiej ulgi.
Przestałem. Pociągnąłem ja do siebie i wydałem rozkaz. Klęknij. Była posłuszna, jej wzrok wydawał się tępy, jakby zaczarowany moim głosem. Dziś oddała mi się już całkowicie. Poczułem jak ciepło rozchodzi się od mojego podbrzusza az do szyi, przeszła przez kręgosłup i wróciła do lędźwi. Głaszcząc ja po głowie przytrzymałem ją tak, by cały znalazł się w jej ustach. Krztusiła się jednak nie odpuszczała. Spojrzała mi w oczy i widząc w nich zadowolenie, próbowała jeszcze bardziej je zintensyfikować. Językiem pieściła sam czubek, zaciskała swoje wargi przesuwając je z góry na dół co jakiś czas delikatnie zahaczając zębami. Paznokciami drapała wewnętrzna stronę moich ud. Piekielnie kochałem to uczucie przy tej pieszczocie. Mimowolny dreszcz i drgawki ogarnęły całe moje ciało a nogi ugięły się nieznacznie. Znów trzymałem jej głowę, dociskając ja najmocniej jak się da do siebie. Łzy spływały po jej policzkach gdy próbowała się uwolnić. Puściłem, próbowała złapać łapczywie powietrza ocierając zły. Przeniosłem ja ponownie na łóżko. Tym razem ułożyłem ja płasko na brzuchu, dociskając mocno jej głowę do łózka. Wszedłem w nią, napierając całym ciałem. Biodrami nadałem odpowiedni rytm, starając się zrównać go z jej oddechem.
Dociskając raz jeszcze do końca zatrzymałem na moment ruch. Rozkazałem, by obróciła się na plecy. Uniosłem jej udo, wchodząc w nią bardzo powoli. Powolny i głęboki seks zmienił się w rżnięcie bez taktu i rytmu. Chwytając ją za szyje podduszałem i szeptałem do jej ucha spokojnym głosem
-Uwielbiasz to..?
Ze zdyszanego, pragnącego łapczywie złapać powietrze głosu wybrzmiało jedynie niezbyt wyraźne
-Yyhm...
Zakryłem jej usta dłonią, drugą przycisnąłem głowę do łóżka. Mięśnie w jej wnętrzu zaczęły się zaciskać, pulsować. Biodrami starała się sprawić, by łechtaczka ocierała się o moje podbrzusze potęgując zbliżające się uniesienie.
Odpłynąłem. Na moment straciłem poczucie otaczającego świata. Jej oddech wprowadził mnie w trans, nie czułem już wbijanych na plecach paznokci, ścieżek drapanych do krwi, błagalnych próśb o „szybciej”, „mocniej”. Była tylko żądza. Dzika i zwierzęca. Napierałem jak mogłem najmocniej. Najszybciej. Znów poczułem paznokcie, zaciskające mięśnie. Zamknęła. Wygięła się mocno w łuk i otworzyła szeroko usta.
Otworzyła je ponownie czując ze zbliżyłem się do jej twarzy dysząc donośnie. Wysunęła język, bez protestów. Fala dreszczy która wcześniej przeszła aż do lędźwi tym razem wróciła, tą samą drogą. Znajdując się w samym czubku uwolniła się. Doszedłem tryskając do jej ust, na język, piersi. Pochylając się, oparłem się czołem o jej głowę, dysząc jeszcze przez parę chwil.
Wtulona we mnie zasnęła.
Dziś była moja.