Dlaczego hełm Jima nagle przestał działać teraz, kiedy jest trollem? i Jeśli dobrze pamiętam, to nigdy nie korzystał z tarczy i tego bumerango-czegoś.
Jaki był sens planu Merlina, jeśli Jim stracił dostęp do większości swoich broni? Ja rozumiem bycie silniejszym fizycznie, ale Jim nie miał pojęcia na co jego nowe ciało stać. Nie był do niego nawet przyzwyczajonym. Miał na to tylko jeden dzień, a spędził większość z niego mając załamanie nerwowe i 5 etapów żałoby.
Więc, utknął w ciele, którego nie zna i do którego nie jest przyzwyczajony, bez możliwości korzystania ze swojego dotychczasowego stylu walki, bo stracił dostęp do 2/3 swojego sprzętu (+hełmu)
Nie no, świetny plan Merlin. Jeszcze raz, jakim cudem wygraliście?
Ilość "Reverse Robins AU" w których dziesięcioletni Damian, prosto z Ligi Zabójców oraz Batman, który przez brak dzieci nie wyszedł jeszcze ze swojej "I am Vengeance" fazy, wspólnie stwierdzili, że zieleń, czerwień i żółć oraz nazwa "Robin" to świetny pomysł, tylko potwierdza dla mnie, że ludzie w tym fandomie albo nie mają pojęcia jak osobisty i ważny Robin jest dla Dicka. Albo po prostu mają to w dupie. Nie wiem, która odpowiedź jest lepsza.
Zutara Month 2021 - Cuddling for warmth Even the coldest of rainy nights can’t reach them.
Patreon // DeviantArt // Twitter
Eksperymentuje z kolorami palizmanu Luz. Jakieś opinie? Bo moje jedyne wrażenia, że mój szkicownik jest dziadowi i próba malowania po nim to koszmar. (Zostało mi tylko 15 kartek, trzymajcie kciuki)
Próbuje się nauczyć malowania długopisem. Mały rezultat pierwszej próby. Inspirowany Avatarem.
Oglądanie anime z nie-japońskim dubbingiem zawsze jest dla mnie dziwne, ale oglądanie fragmentów Dragon Ball'a czy traileru Sailor Moon z angielskim dubbingiem jest tak strasznie wybijające... Chyba jedyna seria w której jest gorzej to One Piece, ale... em... ten dub to kompletnie inna kwestia XD
Water tribe or fire tribe ?
I made prints of this ! ☼ HERE ☼
Na mangę trafiłam zupełnym przypadkiem i przeczytałam tylko to, co było przetłumaczone na polski... jakieś trzy lata temu. Wtedy Stone Wars się nawet na dobre nie zaczęły, nie mówiąc już o tym co było przetłumaczone. Wróciłam do oryginału dopiero po tym, jak skończyłam pierwszy sezon, więc to nie tak, że znałam mangę na pamięć kiedy podchodziłam do animacji. Ale też nie zaczynałam serii kompletnie na świeżo.
Ok, tyle jeśli chodzi o wstęp. Jeśli chodzi o anime, to na początku byłam trochę zawiedziona. Przez pierwsze kilka odcinków miałam wrażenie, że strasznie pędzą z fabułą i pomijają jakieś elementy, ale to prawdopodobnie był mój sentyment do mangi.
Pierwszy sezon pokrył jakieś 60 rozdziałów, ale nie było tego za bardzo czuć. Tempo opowiadania historii koniec końców okazało się świetnie pasować do anime, a reżyser podjął kilka naprawdę dobrych decyzji. Na dodatek seria całkiem nieźle oddała kreskę Boichi’ego, którą po prostu uwielbiam.
Dla mnie jednak najlepszą częścią anime jest muzyka. Muzyka to zazwyczaj najbardziej oryginalna część anime. To także oznacza, że cała odpowiedzialność za muzykę spada na studio i osoby pracujące przy serii. Mangi i nowelki nie zawierają gotowej ścieżki dźwiękowej, ani nawet żadnych sugestii, w przeciwieństwie do wielu innych elementów serii. Muzyka nadaje scenom określonego tonu, podkreśla to, co dzieje się na ekranie oraz emocje, które mają być przekazane. Świetna muzyka może sprawić, że nawet kiepskie sceny wypadną dobrze, a zła może zniszczyć nawet najbardziej emocjonalne momenty. Dlatego właśnie tak bardzo uwielbiam, co dzieje się z adaptacją Dr Stone. Muzyka świetnie wpasowuje się w sceny, cały soundtrack jest wykorzystywany jak dla mnie perfekcyjnie.
Wiem, że sama muzyka nie wystarcza, żeby scena była dobra. Nawet najlepsza muzyka nie naprawi okropnej animacji czy rysunków (chociaż na pewno pomoże) Jednak bardzo, bardzo rzadko zdarza się, że animacja jest aż tak słaba, żebym to zauważyła, a przeciętnej, dobrej i świetnej za nic nie odróżnię. Dlatego muzyka jest dla mnie ważniejsza.
Musiałabym się naprawdę wysilić, żeby znaleźć coś nie tak z tą serią. Anime to połączenie dobrych i świetnych elementów, które razem działają perfekcyjnie. Nawet ten filler na pół odcinka na początku drugiego sezonu był znakomity: pomógł zachować płynność historii oraz bardziej emocjonujące zakończenie, a na dodatek wpasowywał się w fabułę. To jedno z moich ulubionych anime i jedno z lepszych, jakie widziałam. To, co studio robi z tą adaptacją naprawdę mi się podoba i mam nadzieję, że utrzymają wysoki poziom!
W tym serialu każda postać jest zostawiona sama sobie, przynajmniej do pewnego stopnia... i przynajmniej jeśli chodzi o najważniejszych bohaterów. Nie licząc Claire i Duxiego (którzy są jakby-protagonistami i mają masę scen razem jako jedyna dwójka magów wśród "dzieci"), większość wątków jest bardzo indywidualna (Duxie-Merlin, Claire-Morgana, Steve-Lancelot, Jim-Każdy Troll w Okolicy) I to był duży błąd, zwłaszcza w kontekście Steve'a.
Steve jest bardzo arogancki i pewny siebie, ale nie ma absolutnie żadnych umiejętności, by to poprzeć. Serio, szczytem jego możliwości jest zabicie goblina. To coś co Barbara była w stanie zrobić jakoś tak w dniu w którym dowiedziała się przypomniała sobie, że Trolle istnieją. Nie, serio. Gobliny były traktowane jak jakieś mega zagrożenie jak się pojawiły, ale później stanowią praktycznie odpowiednik szczura z RPG.
W każdym razie, to normalnie nie stanowiło zbyt wielkiego problemu, ponieważ Steve był otoczony przez postacie kompetentne w walce i nadrabiał swoje braki w jakiś inny sposób. Wszystkie jego największe sukcesy i momenty nie były za bardzo powiązane z walką. Podobnie z resztą jak Tobiego, ale to, że Tobi wciąż tak średnio kontroluje swój młot jest traktowane jako pół-żart, no i on przynajmniej miał dużo scen walki, w których był w stanie dotrzymać tępa reszcie zespołu.
Ale w tym serialu Steve nie tylko jest zostawiony często sam sobie z Lancelotem i innymi rycerzami, jego wątek zostawia też duży nacisk na walkę. W czym Steve jest bardzo arogancki i bardzo kiepski. I w czasie serialu jego możliwości się nie poprawiają wcale a wcale. Przez to jego wątek staje się bardziej irytujący, zaczyna się bardziej wybijać i przeszkadzać.
A wszystko się pogarsza jeszcze bardziej, kiedy sobie uświadomisz, jak bardzo na szybko są prowadzone niektóre inne wątki, ponieważ mamy mało czasu, ten serial ma tylko dziesięć odcinków i trzeba jakoś zamknąć tą fabułę, a nagle spędzamy 1/4 odcinka na Stevie polującym z Lancelotem albo oglądamy jak obrywa podczas turnieju, bo próbuje komuś zaimponować. Nie mamy czasu na takie rzeczy, ten serial i tak będzie w bardzo niezdrowym tempie, takie zapychacze tylko przeszkadzają.
W Trollhunters i 3Below można się było skupiać na innych postaciach i wątkach, bo mieliśmy bóg wie ile odcinków i kilka sezonów. Można było sobie pozwolić na zwolnienie tępa. Ale nie kiedy tych odcinków jest dziesięć!
Wciąż próbuję się ze wszystkim ogarnąć, nie mam pojęcia co robię i szukam po drodze.
369 posts