Najlepszy moment półfinału pierwszego sezonu to definitywnie Tobi wybierający odpowiednią playliste, podczas gdy Bular i Zmiennokształtni grzecznie czekają i się patrzą.
Okej, ale... Mihawk jest teraz z Buggym, prawda? A Buggy jest Imperatorem. To oznacza, że Marynarka nie złapała dwóch z czterech Wojowników Mórz których miała złapać. I jeszcze stracili Kumę. To oznacza, że jedynymi Shchibukai którzy mogą być więzieni przez Marynarkę to Hancock i Whitebeard-wannabe... A Mr. Not Whitebeard był przynajmniej pisany jakby miał mieć jakiś ważny wątek, zwłaszcza z szukaniem Luffy'ego i Marco. A Marynarka kogoś musiała złapać. Więc na tym etapie jest bardzo prawdopodobne, że tym kimś okaże się Hancock. A teraz trzeba pomyśleć o tym co, przy okazji Marines zrobili z Amazon Lily...
Trochę spóźniona, ale moja opinia/recenzja o Owl House S2E3. (przez cały weekend byłam w miejscu bez komputera, więc nie dało się wcześniej)
Uwaga, spoilery!
Uwielbiam, jak Luz eksperymentuje i bada glify. Jestem ciekawa, jakie glify połączyła do zaklęcia niewidzialności, nawet jeśli wiem, że nigdy się tego pewnie nie dowiemy. Mam nadzieję, że będzie nad nim więcej pracować i je ulepszy. No i naprawdę chciałabym zobaczyć więcej jej i Lilith zajmujących się magią razem. Zwłaszcza, że Luz zdaje się być bardziej notatki-i-badania niż czysty chaos jak Eda.
Like, serio, która z sióstr by prędzej zaaprobowała taką metodę nauki?
A propo Lilith, jej relacja z Hoody'm to złoto i ja chcę więcej tej dwójki. Najlepiej cały odcinek, komiks, sezon, serial. No i uwielbiam te pasywne komentarze jeśli chodzi o ten cały Lilith-była-z-tymi-złymi problem. Zwłaszcza, że Lilith sprawia wrażenie tej osoby w rodzinie grupie znajomych, która zawsze ma serię naukowych faktów pod ręką, problem z odczytaniem sytuacji i nie łapie żartów. Pls, powiedzcie, że nie jestem jedyna, która ma kogoś takiego w grupie znajomych.
I czy tylko mnie bawi, że in-universe zostało zaakceptowane, że Luz jest praktycznie współwłaścicielką Owlberd'a? To, że chodziła z nim łapać demony w pierwszym odcinku, to jedno. Ale że King tak po prostu jej go przyniósł kiedy mieli gdzieś lecieć?
No i Eda na ratunek! To było niesamowite. Uwielbiam, że ona wciąż może być badassem, nawet bez swojej magii. A scena walki w której wszyscy muszą współpracować była po prostu cudowna.
Ale najważniejszą częścią tego odcinak była zdecydowanie przeszłość Kinga. To praktycznie pochłonęło późniejsze 3/4 odcinka. I oh, to było wzruszające.
King będący tym "potężnym królem demonów" zawsze było dla mnie tylko zmyśloną historyjką, głupią fantazją czy czymś podobnym. Ten odcinek... w pewien sposób to potwierdza, ale jednocześnie odwraca w bardzo ciekawy sposób. Jasne, King nie jest królem demonów. Ale jest kimś ważnym. Na tyle ważnym, że urodził się w zamku i miał magicznego służącego. No i jest jeszcze like 90% prawdopodobieństwo, że jego ojciec był gigantyczny, ale to inna sprawa. Nikt nic nie wie o tej wyspie z jakiegoś powodu. Albo ktoś zadbał żeby nikt nie mógł jej znaleść (ale Eda tam trafiła, więc to mało prawdopodobne, chociaż kto wie) albo Belos celowo się jej pozbył. Żałuję tylko, że abominatio-golum nie działa poza zamkiem, byłoby cool gdyby King dostał miniona.
Naprawdę mi się podobało, że cały problem i quest nie biorą się z powietrza. Parcie na władzę zawsze było częścią osobowości Kinga, a on bardzo, bardzo często opowiadał o swojej przeszłości jako "Król Demonów" (co zawsze też brzmiało tak bazowo, że jedyne miejsce w której mogłoby być brane jako kompletna prawda, to quest w budżetowym RPG z początku wieku...) Z drugiej strony Lilith, która od początku była by-the-book, musiała okazać się jedyną osobą w domu, która nie będzie podążać za tą fantazją. Ta dwójka musiała prędzej czy później się zderzyć.
Also, Eda jest praktycznie adoptowaną mamą Kinga, co jest naprawdę słodkie i zasługuje na wszystkie pochwały świata. To moja ulubiona część odcinka, nigdy mi jej nie zabierzecie.
To chyba wszystko. Dzisiaj starałam się, żeby było bardziej poukładane. W ten weekend postaram się ogarnąć i napisać na czas. Do następnego!
Mam słabość do Redemption Arc. Zwłaszcza, jeśli mówimy o rodzeństwie. I o próbowaniu odkupić za swoje złe czyny. A ponieważ bingowałam TOH w ferie zimowe, miałam tylko kilka minut na nienawidzenie Lilith, nie kilka miesięcy dni.
Podoba mi się relacja 3Below w stosunku do Trollhunters.
Po pierwsze, subtelne nawiązania w formie i narracja, jak "3 zasady bycia człowiekiem", które nawiązują do tego, jak w Trollhunters cały czas pojawiają się trzy zasady. To, że oba seriale miały (przez pierwsze 13 odcinków) jedno bardzo istotne miejsce publiczne, przedstawione podczas wycieczki szkolnej - w bardzo podobnych scenach. W Trollhunters było to muzeum, gdzie uczniowie oglądali wystawę średniowieczną, co było dobrą komunikacją tego, czym serial jest inspirowany - fantazyjnym średniowieczem, pełnym rycerzy, magów i potworów. Z kolei dla 3Below jest to wizyta w obserwatorium, prowadzona przez nauczycielkę od matematyki, co podkreśla dużo większe skupienie serialu na nauce i kosmosie.
Jednocześnie większość postaci, która ma okazję zabłysnąć to drugo- i trzecioplanowy cast Trollhunters. Elaji próbuje rozwikłać sprawę kosmitów, co dostaje znacznie więcej czasu niż jego poszukiwania Trolli w poprzednim serialu. Steve zaliczył awans do bycia Love Interest. Señor Uhl dostał w końcu osobowość poza byciem ostrym nauczycielem Hiszpańskiego z obsesją na punkcie swojego samochodu. Nie, serio, chcę wersję Bad Coffe gdzie budzą go z tego dziwnego transu korzystając z jego współczucia do Aji i Krela.
Pojawiają się też drobne problemy, jak Deja'vou, napiszę o tym odcinku mały rant później, ale ogólnie pierwszy sezon to bardzo dobre podejście do spin-offu.
Okej, bardzo przepraszam, ale jak, jak do cholery ci strażnicy nabrali się na "Ja jestem prawdziwym Vnedlem bo ja... bo mam... Em.. Lasko-coś..."?! (tłumaczenie własne, sorry, ale nie oglądam nic z dubbingiem, jeśli nie muszę)
Another doodle sheet commission 🐹
The cutest hamster truffle 🤎
Wciąż próbuję się ze wszystkim ogarnąć, nie mam pojęcia co robię i szukam po drodze.
369 posts