This is an old old old sketch. But I thought it looked nice still!
Uncle Iroh says: “It’s okay to cry, you’re not weak for doing so.”
Absolutnie nie rozumiem decyzji colonel-jak-je-tam na to, żeby sprzymierzyć się z Morando.
Ta kobieta ściga kosmitów, którzy rozbijają się na Ziemi - skoro wszyscy nienawidzą tej planety i nikt by nikogo tam nie szukał, to czemu ktokolwiek miałby tu przylatywać i zostawać, jeśli nie dlatego, że się rozbił? - i nie mają jak stąd uciec od dekad. Ściga bezbronnych kosmitów i uchodźców. Ściga tych, którzy są tu praktycznie uwięzieni. I robi to bez zadawania pytań. W między czasie zdążyła nawet współpracować z Ają i Krelem nad uratowaniem planety.
Dlaczego do licha miałaby się sprzymierzać z jakimś randomowym kosmitą, który nie jest nawet na planecie tylko po to, by dostać technologię? Ona dosłownie zaprosiła kosmitę, o którego przynależności i lojalności nie miała pojęcia, żeby dostać technologię i pozbyć się z planety kosmitów, którzy już udowodnili, że chcą ją uratować i mają dostęp wiedzę o podobnym sprzęcie.
Jej akcje to dosłownie "Potrzebujemy przewodnika dla Morando i jakichś innych złych, którzy będą Angorem i Gunmarem w finale tego serialu" w wykonaniu scenarzystów. Oczywiście, tylko kiedy pominiemy fakt, że Morando ma emocjonalny ładunek Gunmara jako złoczyńca, mimo, że jest ostatecznym przeciwnikiem jak Morgana, a to generał jest dodatkiem na ostatnią chwilę.
To jest czyste złoto XD
My family has an annual tradition of telling the story in a creative way so here it is, told through memes:
Odcinek ze szkołą letnią to jeden z moich ulubionych odcinków 3Below.
Z jednej strony jest ważną częścią 3Below. Widzimy jak dużo wpływu ma Kubritz, skoro była w stanie wysłać dzieciaki do szkoły letniej. Z drugiej widzimy, że nie wie absolutnie nic o Tarronach i prawdopodobnie też nie wie aż tak wiele o kosmitach, skoro uznała, że Aja oblewająca WF to dobry pomysł. To są kosmici. Historia byłaby bezpieczniejszym strzałem!
Widzimy ogromne wsparcie jakie Aja i Krell dostali od swoich przyjaciół, co będzie świetnie przywołane w finale. I jednocześnie widzimy co Kubritz podejmuje działania związane z poznaniem sekretnej tożsamości rodzeństwa i zostaje odepchnięta przez grupę dzieci ze szkoły średniej i ich nauczyciela. To wyjaśnia też dlaczego Kubritz nie najeżdżała ich w kolejnym odcinku.
Z drugiej strony mamy też kontynuację wątków Trollhunters. Widzimy jak Tobi płaci za ratowanie świata. Widzimy też, chyba po raz pierwszy, jak mieszkańcy Arcadi reagują na Aargha (czy jakiegokolwiek Trolla)
No i jest prawdopodobnie jedno z najbardziej naturalnych wspomnień continuity w serii, kiedy Mary pyta się o "Chorobę Jima Lake'a". Oczywiście, że to pierwsze o czym dzieciaki pomyślą, w końcu Jim opuszczał szkołę przez tygodnie, kiedy Claire i Toby używali tego jako wymówki! Nawet jeśli wiedzą, że to był fake, to powinno być pierwsze co przyjdzie do głowy.
Naprawdę się cieszę, że Luffy w końcu wykorzystał Haoshoku Haki do pokonania jakichś nic nie wartych, słabych przeciwników, z którymi miał walczyć.
Z tego co się orientuję, to ostatni raz coś takiego się stało podczas walki z stoma tysiącami niewolników New Fish-Man Pirates, jakieś... 300 rozdziałów temu? Ale nie jestem pewna, całą Dressrossę i Punk Hazard widziałam tylko jako anime, więc może coś tam zmienili?
Miałam już trochę dość, że Haoshoku Haki powoli zamieniło się w pokaz fajerwerków, który był widziany tylko podczas walk Luffy’ego . Zwłaszcza, że taki spektakl tylko przypadkiem uciszał najbliższą widownię. To potężna moc, która przez ostatnie lata została zredukowana do ozdoby, a w najlepszym do uciszenia kogoś denerwującego gdzieś w pobliżu (tj. Flampe). I wszyscy przeciwnicy Luffy’ego musieli mieć Haoshoku, żeby się ładnie błyskało podczas walki.
Ta moc jest naprawdę cool i kiedy została wprowadzona (i była jakoś ciekawie wykorzystywana), naprawdę mi się podobała. Biorąc pod uwagę, jak Oda rozwija Haki, mam nadzieję, że znajdzie jakieś zastosowanie też dla Haoshoku.
Okej, ale jak Dictatious domyślił się tego, gdzie jest most? To były randomowe metafory. Mogły oznaczać cokolwiek... Serio, on naprawdę był like "O, tak mój brat wybrał te metafory, na pewno przyszły mu na myśl tylko dlatego, że myślał o moście, nie dlatego, że to najpopularniejsze metafory używane w takich sytuacjach"?!
Jakiś powód dlaczego Krel nie jest w tym serialu? Poza tym, że było tu już i tak za dużo bezużytecznych postaci, z którymi nikt nie wiedział co zrobić?
Krel został na Ziemi (razem z robotami) i, bądźmy szczerzy, byłby dużo lepszy jeśli chodzi o walkę niż Steve, a może nawet lepszy niż Toby, który wciąż nie umie kontrolować swojego młota. Ma stały adres, a gdyby gdzieś wychodził, to raczej by było razem z Toby'm i Stevem, którzy są jego przyjaciółmi.
I jasne, pojawia się później, ale to tylko w jakiejś drugo-trzecio planowej roli na ostatnie dwa odcinki.
Przez to całość sprawia wrażenie bardziej sequelu do Trollhunters, zwłaszcza z tym, ile "fanserwisu" pojawia się podczas odcinków z podróżą w czasie.
I to nie byłby problem, gdyby przed ogłoszeniem Rise of The Titans (aka, dzień wyjścia Wizards) cały serial nie był promowany jako podsumowanie całego Tales of Arcadia.
Część 3 mojego "Czemu nie podobał mi się finał Trollhunters"
Spis Treści:
1. Dlaczego w tym serialu w ogóle pojawia się Morgana? 2. Dwa finały Trollhunters 3. Cała ostateczna walka to bałagan (obecny post) 4. Dodatkowe uwagi i podsumowanie
Wyjaśniłam już jakie mam problemy z narracją, tempem i wszystkim co się łączy z walką z Morganą. Teraz trochę o tym co mi nie pasuje ze sceną samą w sobie.
Morgana pojawia się i wyrzuca Jima na most, koło tego wielkiego wiru. Okej. Po co ta scena istnieje? Morgana nie odizolowała Jima od jego przyjaciół, nawet nie próbowała. W końcu przypominam, że była w pełni świadoma, że Claire ma jej laskę i może w dowolnym momencie zrobić postal do gdziekolwiek będzie Jim, ale nie zaatakowała jej. Nie rzuciła się też na przyjaciół Jima, by ich zniszczyć póki jest daleko. A kiedy już znalazła się z Jimem na moście... rzucała w niego gruzami? Mogła w niego gruzami porzucać też tam gdzie był. A jeśli chciała go wrzucić do wiru, to czemu nie zrobiła tego co wcześniej i owinęła go mackami?
Jej motywacja, żeby w pierwszej kolejności iść za Jimem też nie ma sensu. I nie mówię o logice w stylu "Jim nie miał nic wspólnego z jej utratą ręki", "Jim nie chciał nawet być Łowcą Trolli" czy "Jim był tak samo ofiarą Merlina". Nie, to wszystko to kompletnie inny poziom "bez sensu", który wywodzi się pewnie z tego całego "Morgana wysyłająca swojego wojownika by polował na Łowców Trolli - wojowników Merlina - miało perfekcyjny sens, bo było formą rywalizacji, Evil is Petty itp. Morgana chcąca zniszczyć amulet (i może też Jima) by zniszczyć dziedzictwo Merlina też miałoby sens. Widzieliśmy już, że Merlin wykorzystał rękę Morgany do stworzenia amuletu, nie trzeba nam tego wyjaśnić. Wystarczyłoby coś w stylu "To zemsta na Merlinie. Zamierzam zniszczyć całe dziedzictwo jakie ten głupek po sobie zostawił".
A, no i zapomniałam, że kiedy Morgana rzuca w Jima gruzem ten nie dość, że po prostu stoi i tak, robi uniki, ale kiepsko i nawet nie próbuje odbiec od przepaści? What? Ale jeszcze na dodatek nagle zapomniał, że morze przywołać swój miecz myślą? I to wszystko tylko po to, żeby nie-Claire i nie-Jimowie z zespołu mieli co robić w czasie tego finału przez 30 sekund.
Ale to wciąż nie zmienia faktu, że nie ważne jakiej motywacji by Morgana nie miała, ona nigdy nie jest osobista. Nie w stosunku do Jima. Jim jest tylko środkiem, formą zemsty na Merlinie. I jak widać nie jest dla niej nawet dużym zagrożeniem. Sam Merlin nie jest już problemem, przynajmniej nie według Morgany.
Ale Claire stoi tuż obok i ma laskę! W odcinku czwartym/piątym było widać silny, osobisty konflikt między tymi dwiema. Silny obustronny konflikt. A ponieważ Claire odebrała Morganie jej berło i ma władzę nad portalami, może teraz spokojnie zarówno dostać się do gdziekolwiek-Morgana-wyrzuci-Jima-żeby-z-nim-walczyć-jeden-na-jeden. Albo może stanowić świetną drogę ucieczki. Morgana już udowodniła, że Jim nie jest dla niej przeciwnikiem. Pobiła go z łatwością. Więc dlaczego Morgana ruszyła za nim, zamiast pójść za większym zagrożeniem, do którego ma osobistą urazę? Zwłaszcza, że wtedy scena z Morganą rzucającą Jimem jak lalką miałaby więcej sensu. Chciała go wyeliminować, by iść za Claire. A Claire była zbyt zajęta by iść do niego.
Też całkiem miło, że ekipa ustawiła się w ładnym rządku, żeby Morganie było łatwiej ich złapać. Styl walki Claire opierał się cały czas na tym, że nieustannie się teleportuje, unikając przeciwnika i jednocześnie zadając mu kolejne ciosy. Nie ma powodu czemu miałaby nie pojawić się koło Morgany, tak jak za każdym razem do tej pory przez całą walkę. A Tobie dosłownie poleciał w przeciwnym kierunku niż Aargh. Sekwencja walki jest dość ładna, ale nie ma sensu kiedy zastanowimy się nad tym co wiemy o stylu walki i dotychczasowym położeniu postaci.
Oczywiście, wiadomo czemu to wygląda tak a nie inaczej. Trzeba się było pozbyć dodatkowych postaci, wyrzucić je z walki, żeby stali, patrzyli się i zrobili miejsce dla Angora, Claire i może Jima. Nie trzeba by się było ich pozbywać, gdyby ktoś ich tam nie umieścił w pierwszej kolejności, ale co tam.
Można też z łatwością zobaczyć, że twórcy starają się na siłę dodać dramatyzmu do walki. Prawdopodobnie dlatego, że zdają sobie sprawę, że niewiele emocji w widzach już zostało po pierwszym finale. Dramatyczne ujęcie na wszystkich w grupie, kiedy tylko Angor zdradza? Jest. (to be fair, to jedno zasługuje na pojedynczą reakcję od każdego, a nie zbiorowe "O") Jim przebijający Angora i Morganę? Jest. Morgana rozwalająca miecz na kawałeczki; Jim rzucający się przed przyjaciół, żeby się poświęcić; Angor ginący, żeby uwięzić Morganę (co z jakiegoś powodu dostało dramatyczny krzyk protestu, prawdopodobnie dlatego, że to jedyna śmierć w finale, nawet jeśli ten koleś próbował ich pociachać jakieś piętnaście minut temu) no i na koniec Claire poświęcająca laskę, żeby zamknąć Morganę w Wymiarze Cieni, co z kolei nie ma sensu w kontekście Wizards, gdzie Claire nauczyła się robić portale samodzielnie dzięki księdze Morgany, ale na to będzie czas później.
Koniec końców, dzieje się bardzo dużo dramatycznych rzeczy... większość z nich jedna po drugiej. Przez co prawie nic nie może wybrzmieć. Nawet kiedy Morgana zostaje pokonana, a laska zniszczona, nasza uwaga jest od razu przekierowana na Jima, gdzie dowiadujemy się, że wszystko jest w porządku. I na tym kończy się finałowa walka. Walka, która jest tak niepotrzebna i istnieje tylko dlatego, że ktoś w pokoju pisarskim zorientował się za późno, że Morgana jednak nie będzie złoczyńcom w Wizard, bo mamy jeszcze film i musimy jakoś wprowadzić wstęp do roślinnych mechów. Nie, nie oglądałam Rise of the Titans, ale jeśli te potworki nie wyglądają jak mechy, to nie wiem jak co.
A jakby ktoś wątpił w to, że walka była doklejona na ostatnią chwilę: Blinky ją nawet podsumowuje praktycznie tą samą linijką co zwycięstwo nad Gunmarem dziesięć minut wcześniej.
Wiec, mogą się pojawić spoilery do nowego rozdziału OP (i do sporej części 3 Arku Wano, ale jeśli ktoś czytał aktualny rozdział, to raczej czytał też resztę aktu, więc zaznaczanie może być bez sensu)
Ten rozdział utwierdził mnie w przekonaniu, że akt 3 skończy się, kiedy Onigashima spadnie na Kwiecistą Stolicę, zgodnie z planem Kaido. Chodziło mi to po głowie już od jakiegoś czasu, ale do teraz wydawało mi się to głównie zgadywaniem. Dopiero w tym rozdziale dostaliśmy cokolwiek, co wskazywałoby, że historia faktycznie zmierza w tę stronę. I naprawdę nie mogę się doczekać. i to nawet nie tylko dlatego, że naprawdę chcę zobaczyć co się teraz odwala na świecie, po... cokolwiek się stało na Reverie
Also, uwielbiam jak 90% walk podczas tego arku jest off-screen, co jasno pokazuje priorytety Ody, jeśli chodzi o to, co jest ważniejsze, a co można pominąć. A pomimo to masa osób krzyczy, że to jest battle manga i potrzebujemy więcej walk XD
Na koniec chciałam tylko powiedzieć, że uwielbiam Kiku. Może nie jakoś top 20/25, ale uwielbiam. (jakiej postaci w OP można nie uwielbiać?) Tak tylko wspominam. Bo ten rozdział to poruszył, tak troszkę. Uwielbiam też Kin'emona, ale to kompletnie inna sprawa. Albo nie.
Wciąż próbuję się ze wszystkim ogarnąć, nie mam pojęcia co robię i szukam po drodze.
369 posts